Xink Forum Index  
 FAQ  •  Search  •  Memberlist  •  Usergroups •  Galleries   •  Register  •  Profile  •  Log in to check your private messages  •  Log in
 "xink-story" by Drianka View next topic
View previous topic
Post new topicReply to topic
Author Message
AgaTka_14_
Stały bywalec
Stały bywalec



Joined: 22 Jan 2006
Posts: 214 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: SuSzEc CiTy

PostPosted: Sun 12:32, 09 Apr 2006 Back to top

lloll czy to była jaka¶ aluzja skierowana do mnie ;>?? Dobra ale biorę się za czytanie Wink


The post has been approved 0 times
View user's profile
Drianka
Adminka
Adminka



Joined: 07 Mar 2006
Posts: 785 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Wiocha jak nie wiem :P

PostPosted: Sun 13:22, 09 Apr 2006 Back to top

No ok.. to dam wam 4 czesc Razz (albo druga polowe 3 Razz)


****

- Lala nie uciekaj. To, że pokazałaś klasę nie znaczy, ze my nie pokażemy. – powiedział ten pierwszy.
- A kto powiedział, że mam zamiar się chwalić tym co potrafię. Wprawdzie nie jest na pewno to co wy umiecie.
- Lex? – zapytał ten chłopak, który właśnie podjechał.
- Jonas?
- Tak. Co Ty tu robisz?
- To co widać. Jak każdy jeżdżę – powiedziałam z uśmiechem.
- Ale w jakim towarzystwie. Niestety chłopaki z naszej, to jest mojej i Markusa paczki wyjechali. Za to widzę, że oni nie dają za wygrana.
- Na to wygląda.
- No widziałem jak jeździsz. Jesteś niezła. – pochwalił mnie.
- Dzięki. – spuściłam głowę z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie ma sprawy.
- Lala! Dawaj. Jesteś lepsza od Markusa!
- Wątpię. On jest lepszy. – wypaliłam.
- Skąd wiesz? widziałaś jak jeździ? Ja Cię tu widzę pierwszy raz. – prowadziłam dialog z tym drugim co się odzywał.
- Przynajmniej nie masz zwidów. Myślałam, ze potrzebujesz denek od słoików na oczach. – prychnęłam i już chciałam się odepchnąć i pojechać, ale ktoś mnie złapał za nadgarstek.
- Mocna jesteś w buźce, ale nie wiadomo jaka na desce.
- Jednak… kup sobie te denka. Widziałeś jak jeżdżę…
- Widziałem. Ale jestem pewny, że stać Cię na więcej. Ej…to Ty mi dzisiaj strzeliłaś w twarz.
- Być może. Jeśli przedstawiłeś się jako Daniel to na pewno. – uśmiechnęłam się – i jeśli za chwilę mnie nie puścisz to powtórzę sytuację.
- Dobra. Pokaż co potrafisz. – powiedział z naciskiem.
- Lecke mich* (liźnij mnie. Przyp. Autorki)
- Tylko powiedz gdzie. – powiedział przybliżając do mnie mordę, bo tego twarzą nie można było nazwać.
- Zostaw ją. – usłyszałam za nim Jonasa mówiącego przez zaciśnięte zęby.
- Jonas dam sobie…
- Mówię zostaw ją.
- Bo co? Zrobisz mi coś? W tej chwili ja ją mam w rękach nic mi nie zrobisz. Teraz jest moja.
- Nie jestem niczyja! – krzyknęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku. – Nie jestem niczyja. – powtórzyłam. – i daj sobie upust po popuścisz. – powiedziałam i odjechałam.
- Też się zbieram – usłyszałam Jonasa.
- Czekaj. Jeśli się za nią weźmiesz będzie z Tobą źle. – zagroził mu Daniel.

Niestety to usłyszałam. Więcej nie słyszałam bo w mojej głowie zaczęło buzować dużo myśli. Dlaczego tego debila znowu nie uderzyłam? Jonas się na mnie obrazi za to, że go tam zostawiłam? Jeśli tak to jak ja spędzę wakacje? Z moich oczu popłynęło kilka łez, ale zachwalę otarłam je nadgarstkiem, na którym miałam ściągacz. Rozmazałam się. Nie dbałam o to. Co chwilę wycierałam policzki nadgarstkiem. Dogonił mnie Jonas. Nie odezwał się, a ja nie spojrzałam w jego stronę. „Chyba się obraził” pomyślałam. Nagle zajechał mi drogę. Zatrzymałam się, ale oboje milczeliśmy. Nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy. Nie zrobiłam tego dopóki…

- Nie płacz. Nie przejmuj się nim. Jest narwanym debilem.
- … - cisza z mojej strony. Nie odezwałam się tylko przytuliłam do niego.
- Jeśli Ci to potrzebne wypłacz się za wszystkie czasy – powiedział i przytulił mnie do siebie mocniej.
- Już nie wiem co mam zrobić. – powiedziałam bardzo cicho.
- Nic. Najlepiej nic. Nie możesz iść w takim stanie do domu prawda?
- No raczej. Ciocia by mnie chyba zatopiła pytaniami co się stało i musiałabym jej opowiedzieć o wszystkim. A nie chcę.
- Gdzieś pojeździmy? Czy siadamy na murek?
- Wybieram drugą opcję.
- Dobra. Chodźmy. – wziął moją i swoją deskę pod lewe ramie, a mnie objął prawym.
- Wiesz co? – zapytałam próbując wskoczyć.
- Nie wiem.
- Jest za wysoki – zaśmiałam się przez łzy.
- Siadaj. – położył dłonie na moich bokach talii i podsadził, a ja oparłam się rękoma o jego ramiona.
- Ale wcale nie to chciałam powiedzieć.
- A co? Że niewygodnie?
- Nie, nie. Wygodnie tylko… znam Cię pierwszy dzień i mogę stwierdzić, że Cię polubiłam.
- To samo chciałem powiedzieć o tobie, ale mnie wyprzedziłaś. Żadnej dziewczyny nie polubiłem po pierwszym dniu. Nawet moją.
- Masz dziewczynę? – zapytałam lekko drżącym głosem.
- Nie. – zaśmiał się. – Tydzień temu z nią zerwałem. – tu już posmutniał.
- Przepraszam. – powiedziałam i spuściłam głowę.
- Nie masz za co. Nie była warta. Zdrada i te sprawy. – wzruszył obojętnie ramionami.
- Ja długo nie mam już chłopaka. Przynajmniej tak mówi Ryan. W środę mu wybaczyłam moje złości.
- A za co się obraziłaś?
- Bo ze szkołą pojechaliśmy do Berlina. Do centrum na weekend. Ja tam raczej nie przyjaźnie się z dziewczynami to mam swoją paczkę. Fred, Inigo, Max i Ryan. Jechaliśmy w piątkę na końcu autokaru, jak zawsze. W centrum kiedy szłam „korytarzem” w stronę gdzie się zebrała cała szkoła zobaczyłam, że jest szerokie przejście. Zatrzymałam się i usłyszałam głos Ryan’a. Na całe centrum się wydarł czy będę z nim chodzić.
- Obraziłaś się i w środę wybaczyłaś. – dokończył za mnie.
- Tak. I nie żałuję tego. Tylko już kłótnia za nami.
- A kochasz go? – zapytał a ja spojrzałam na niego podejrzanie. – Przepraszam. Nie powinienem. – odwrócił głowę.
- Wiesz, że to dobre pytanie? Bo w tej chwili nie wiem co do niego czuję. Są we mnie dwie postacie jeśli chodzi o osobą Ryan’a.
- Jakie – znowu na mnie spojrzał.
- Jedna mówi, żebym dała sobie z nim siana i dalej traktowała jak zwykłego kumpla, a druga, że pół dnia bez niego nie mogę wytrzymać.
- A z którą teraz rozmawiam?
- Z tą pierwszą. Im dalej od niego jestem tym bardziej zdaję sobie sprawę, że mam go dosyć, że nie chcę z nim być bo go nie kocham. A im bliżej to…
- Wręcz przeciwnie.
- Tak. – przytaknęłam. – Ale to mija. Wczoraj kiedy zobaczyłam go na rozpoczęciu roku było mi obojętne czy go widzę czy nie. Może to dlatego że mu wybaczyłam. Albo dlatego, że znam go już całe moje życie, a spodobał mi się w siódmej klasie.
- Przejadł Ci się? – zapytał.
- Tak. Myślę, że tak, ale co tu gadać o mnie. Prawie cię nie znam. Opowiedz coś o sobie. Czym się interesujesz, jakiej muzyki słuchasz.
- Zainteresowania? No piłka nożna, muzyka i skate-boarding. Słucham punk-rocka.
- Kiedy masz urodziny? Rodzeństwo?
- Piętnasty grudzień. Mam dwóch młodszych braci. Niels piętnaście lat i Michiel trzynaście. Ulubiony kolor to czarny.
- Ja mam urodziny dwudziestego grudnia. Starsza siostra Viktoria ma osiemnaście lat. Ulubiony kolor taki sam. Słucham tego samego i zainteresowania? Muzyka, skate-boarding, koszykówka , nożna i siatkówka, zakupy. – wymieniłam i ziewnęłam, a za chwilę zakryłam sobie usta. Zaśmialiśmy się oboje.
- Chcesz iść już do domu?
- Nie. Jeszcze nie. Chociaż miałabym tu zasnąć nie pójdę jeszcze.
- Możesz się oprzeć jeśli chcesz.
- Mogę? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Jasne. Śmiało. – zachęcił mnie i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Za jakieś dziesięć minut dopiero pójdę. – powiedziałam patrząc na ściemniające się niebo.
- To ja też. Chyba, że chcesz być sama.
- Nie. Będzie miło jeśli dotrzymasz mi towarzystwa.

Cały czas przemilczeliśmy. Dla mnie ta cisza była bardzo nie zręczna, ale nie wiedziałam jak z niej wyjść. Nic nie zrobiłam. Siedziałam z głową opartą o ramię fajnego i przystojnego chłopaka. Kiedy minął ten czas Jonas pogłaskał mnie jak małą dziewczynkę i zszedł z murku. Następnie złapał mnie w talii tak jak wcześniej i pomógł zejść. Uśmiechnęłam się do niego, wzięłam moją deskę i poczekałam na niego. Pojechaliśmy w stronę domu. Zanim weszłam po schodach cmoknęłam go w policzek i dopiero poszłam. W drzwiach jeszcze się odwróciłam, a on jeszcze stał. Pomachałam do niego i zniknęłam za drzwiami. Nagle zapaliło się światło.

- To wróży coś niedobrego.


The post has been approved 0 times
View user's profile
AgaTka_14_
Stały bywalec
Stały bywalec



Joined: 22 Jan 2006
Posts: 214 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: SuSzEc CiTy

PostPosted: Sun 16:07, 09 Apr 2006 Back to top

No to już przeczytałam na twoim blogu Smile. Bardzo fajnie piszesz. Normalnie podoba mi się. Pisz dalej bo chce poczytać Razz


The post has been approved 0 times
View user's profile
lloll
Adminka
Adminka



Joined: 21 Jan 2006
Posts: 674 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Kraków :)

PostPosted: Sun 19:24, 09 Apr 2006 Back to top

AgaTka_14_ wrote:
lloll czy to była jaka¶ aluzja skierowana do mnie ;>?? Dobra ale biorę się za czytanie Wink


alez sk±d,... sk±d.... Razz chociaż może.... Razz ale dobra 5 czę¶ci teraz mi sie nie chce przeczytać ;P


The post has been approved 0 times
View user's profile
AsIuLa ;)
Fan jak ta lala
Fan jak ta lala



Joined: 14 Feb 2006
Posts: 282 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: UkF ;)

PostPosted: Mon 15:58, 10 Apr 2006 Back to top

Ufff....Ja już wszystkie przeczytałam Razz i czekam na więcej. Normalnie niedługo uzależnię się od tych waszych opowiadanek Razz.


The post has been approved 0 times
View user's profile
Drianka
Adminka
Adminka



Joined: 07 Mar 2006
Posts: 785 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Wiocha jak nie wiem :P

PostPosted: Tue 13:01, 11 Apr 2006 Back to top

Wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Od razu zasnęłam. Śniło mi się, że ktoś mi powiedział: „Alex to będą niezapomniane wakacje. Najlepsze. Razem takich nie przeżyłyśmy.” Mówiła to jakaś biała postać. Kiedyś była mulatką z długimi czarnymi włosami. Usiadłam na łóżku.

- Kadia! Dlaczego?
- <i>Nie rozumiem dlaczego wolisz rozmawiać z chłopakami </i> - usłyszałam gdzieś w okolicach prawego ucha, ale kiedy tam spojrzałam nikogo nie było.
- Taka moja wola. Od kiedy zginęłaś nie potrafiłam rozmawiać z żadna dziewczyną.
- <i>Przepraszam. Choćby nie wiem co się stało nie gniewaj się na Jonasa i opiekuj się nim i Markusem </i>
- Ale… Kadia…
- <i>Obiecaj</i>
- Nie mogę
- <i>Alex. Odwiedzę Cię jeszcze we śnie.</i>
- Kadia nie zostawiaj mnie. Obiecuję, ale mnie nie opuszczaj kolejny raz.
- <i>Wrócę. W swoim czasie Cię odwiedzę i wrócę, ale nie jako Kadia.</i> - powiedziała i zniknęła.

Obudziłam się. Dopiero teraz. Tak więc to co wcześniej usiadłam to tylko sen. Rozmowa z Kadią nie mogła być snem. Jak najbardziej wiedziałam co się dzieje. Wstałam. Odsłoniłam rolety przez które promienie słońca nie mogły się wbić do mojego pokoju. W oknie naprzeciwko rolety były jeszcze zasłonięte. Zajrzałam do szafki, wzięłam czarne bojówki, czarny top i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się, przebrałam i wróciłam do pokoju. Włączyłam telefon, o którym zupełnie zapomniałam. Miałam trzy smsy. „Nigdy nie było okazji skoczyć razem.” To od Ryan’a. „Miałaś wieczorem napisać. Napisz teraz.” Od Freda. Musiał napisać przed chwilą albo… jednak napisał wczoraj w nocy. Odpisałam mu. „Wczoraj miałam wyłączony telefon. Dopiero wstałam. Wczoraj poznałam tego Jonasa. Sympatyczny chłopak. Mojego kuzyna przyjaciel. W skateparku byłam i jakiś koleś powiedział, ze jeżdżę lepiej od Markusa. Zaprzeczyłam i wróciłam do domu.” Więcej mu nie będę pisać. „Cześć. Jesteś zła, ze nie było nigdy okazji?” znowu Ryan. „No co Ty. Miałam wyłączony telefon. Dzisiaj nie będę miała czasu. Jutro rano jadę do Francji a dzisiaj muszę co nieco spakować.” Wysłałam. Zerknęłam na zegarek. Była dopiero ósma rano. Zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali. Zrobiłam sobie tosty z dżemem. Sprzątnęłam po sobie, wróciłam na górę po deskę, klucze, markera i wyszłam. Zamknęłam po cichu drzwi. Położyłam deskę na ziemi i pojechałam do parku. O tej godzinie na pewno nikogo nie będzie. Faktycznie. Nie pomyliłam się. Wbiegłam na górę rampy, wyciągnęłam markera z kieszeni i podpisałam się. No cóż. Każdy będzie wiedział co za Lex. Wczoraj ktoś na mnie powiedział „Lala”, ale to jest głupie. Zastanawiałam się chwilkę i napisałam „Snickers”. Nikt nie będzie wiedział, że to ja. Pojeździłam trochę i ludzie zaczęli się zbierać. No ludzie? Miałam na myśli chłopaków. Około dziewiątej było pięciu. Jeździłam sobie jak tylko potrafiłam najlepiej próbując zrobić coś czego nie umiałam. Niestety było kilka takich. Kątem oka spojrzałam na grupkę chłopców. Zobaczyłam Jonasa witającego się z kolegami. Uśmiechnęłam się tylko, ale mnie nie zauważył. Zjechałam któryś raz z kolei i wyglebałam się. Czapka mi na szczęście nie spadła. Wtedy by zobaczyli, ze jestem dziewczyną. Chociaż po topie można poznać. Widać ciemne masy. Chłopaki spojrzeli na mnie i zaczęli się chichrać. Nie przejęłam się tym. Wstałam, otrzepałam się z piachu i wróciłam na rampę. Tyłek mnie trochę bolał, ale nie dałam po sobie znać. Czapkę zimówkę miałam. Chociaż praktycznie nie była zimówka, a jesienna. Spróbowałam kilka rzeczy, które podpatrzyłam w TV jak oglądałam. Niestety chłopaki mnie ich nie uczyli, ale sama spróbowałam. Jedna mi się udała. Byłam z siebie dumna. Chłopcy jeździli na innym czymś, ale widziałam jak się gapią. „Patrzcie, patrzcie. I tak mnie nie znacie. Poza Jonas’em” pomyślałam.

- Ej! – krzyknął ktoś. Nie zwróciłam uwagi. Może nie do mnie. – Nieźle jeździsz. – krzyknął opalony chłopak. To chyba o nim mi mówił Markus.
- Siema! – o wilku mowa. Przyjechał mój kuzyn. – Jonas, ale… Alex nie ma w domu. Wyszła i nikt nie wie gdzie jest.
- Co?! Szukajmy jej! – krzyknął ciemny blondyn. – Eryk my będziemy później.
- A gdzie wam tak spieszno? – zapytał odwracając się w ich stronę.
- No bo… musimy znaleźć Alex! – krzyknął mój kuzyn kiedy już byli prawie poza parkiem.
- Co to za Alex? – zapytał resztę chłopaków, a oni tylko wzruszyli ramionami. Fajnie, że Jonas się o mnie martwi, ale źle zrobiłam. – W ogóle kim jesteś? – zwrócił się do mnie Eryk.
- Nie ważne. – mruknęłam mijając go i pojechałam szybko za chłopakami.

Rozejrzałam się, ale niebyło ich widać. Ryzyk – fizyk. Pojechałam na prawo w stronę miasta. Ledwo wyjechałam na zakręt i zobaczyłam ich plecy. Pojechałam za nimi. Zatrzymali się, a ja zwolniłam. Już byłam blisko nich, ale pięć metrów przed nimi zobaczyłam, że Jonas przytula jakąś lalkę Barbie. Oczy mi się zaszkliły, mimo że mnie nic z nim nie łączy. Wyminęłam ich. Nawet nie spojrzeli. Nie jechali za mną. Z kieszeni wzięłam telefon. Była dziesiąta. Bez mniejszego zastanowienia zawróciłam. Nie obchodziło mnie już to czy go zobaczę. Pojechałam do parku. Chłopaki, których zostawiłam przestali jeździć. Spojrzeli na mnie, ale za chwilę wrócili do swoich zajęć. Skierowałam się na poręcz. Poskakać sobie. Dwóch chłopaków pojechało za mną by mnie naśladować. Jednemu z nich się udało. Drugi się przewrócił. Dziwne bo jechał za mną ten opalony.

- Czekaj! – krzyknął, a ja się zatrzymałam. – Jesteś lepszy od kilku naszych. – powiedział z uśmiechem.
- Proszę, proszę. Tylko nie „lepszy”.
- A jaki? Doskonalszy? – zapytał skrzywiony.
- Nie no. Narcyzem nie jestem, ale chłopakiem też nie. – uśmiechnęłam się i odjechałam.
- To Ty jesteś…
- Tak. Dziewczyną. – odwróciłam się z uśmiechem.
- No nie wierzę!
- To uwierz! – zdjęłam czapkę, a moje włosy rozpłynęły się po ramionach, plecach prawie sięgając pośladków.
- Jacha! – krzyknął z niedowierzaniem.
- Lex – przedstawiłam się i podałam mu rękę.
- Eryk.
- Wiem. Nie mów chłopakom, że tu jestem. Nie chcę żeby mnie pilnowali.
- Jasne, ale… to ty jesteś ta Alex, której pojechali szukać?
- Tak. – zwinęłam włosy i założyłam czapkę. – Miłych ćwiczeń. – uśmiechnęłam się i odjechałam nie odwracając się.

Pojeździłam trochę, ale nie długo, bo zdecydowałam się pojechać do domu. Kiedy już jechałam, odwracałam się co chwilę do tyłu by sprawdzić czy chłopaków nie ma na horyzoncie. Niestety nie zauważyłam, że z przodu ktoś jedzie. Wpadłam na niego i oboje upadliśmy, a mi czapeczka zjechała na oczy. Poczułam, że nie leżę na betonie tylko na kimś. Przygryzłam dolną wargę. Za chwilę koś mi poprawił nakrycie głowy. Spojrzałam w wesołe zielone oczy, a ich właściciel był i jest bardzo przystojny. To Jonas. Otworzyłam oczy by coś powiedzieć, skomentować, ale nie mogłam nic z siebie wydusić i zrobiłam tylko zdziwioną minę.

- Widzę, ze na niego lecisz. – usłyszałam gdzieś z tyłu głos Markusa.
- Co?! Nie! Ja tylko… Nie!
- Ale się motasz Alex. Czemu rano wyszłaś bez słowa? – zapytał mój kuzyn.
- Żeby było śmiesznie. – odpowiedziałam niezbyt miło.
- Wstajemy? – Zapytał Jonas. Ja tylko skinęłam z uśmiechem głową. Złapał mnie za rękę i pomógł się podnieść.
- Ale nie było śmiesznie. Szukaliśmy cię. A więc czemu?
- Bo mam dość pilnowania mnie. Markus… Jestem tu drugi dzień i drugi raz nie mogłam sobie sama pojeździć.
- Ale wiesz, że się martwię.
- Wiem, ale ja nie mam dziesięciu lat. – zaczęłam mówić lekko drżącym, ale podniesionym głosem.
- Ale jesteś dziewczyną. W dodatku moja kuzynką.
- W takim razie kuzynie zauważ, że ja mam już szesnastkę na karku! – krzyknęłam bliska płaczu.

Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje, ale nie mogłam się dzisiaj i wczoraj dogadać z Markusem. Zawsze było bez problemów. Rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej deski, ale jej nie znalazłam. Obejdę się bez niej. Kupię sobie nową. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do domu. Chłopaki zaczęli rozmawiać, ale nie słyszałam o czym. Wbiegłam do domku, a następnie do pokoju. Ledwo zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko, a już usłyszałam pukanie.

- Proszę.
- Kochanie coś się stało? – To ciocia. Jak ona się o mnie martwi.
- Nie. Tylko Jonas i Markus cały czas mnie pilnują. Nigdzie nie mogę iść sama. Oni zawsze muszą być w pobliżu, a jak już wyjdę to mnie szukają. „Bo wyszłaś bez słowa” – zaczęłam przedrzeźniać kuzyna.
- No prawdę mówiąc to nic miłego. Może dla odprężenia zrobimy szarlotkę, a później obiad?
- Świetny pomysł. – powiedziałam ocierając łzy, które zaczęły mi płynąć kiedy powiedziałam imiona „Jonas i Markus”.
- No? To chodźmy do kuchni.

Ciocia nie jest taka zła. Poszłyśmy na dół. Wujek siedział w ogromnym salonie. Czytał gazetę i pił kawę. Ciocia wzięła z szafki różne składniki. Po kilkunastu minutach włożyłyśmy do piekarnika. Usiadłyśmy przy stole, wypiłyśmy herbatę, powspominałyśmy trochę i szarlotka była gotowa. Zaniosłam ją na taras by trochę wystygła. Był na tyle domku, a przejście było z salonu. Położyłam blachę na stoliczku i wróciłam do środka. Właśnie przez kuchnię przechodził Markus.


The post has been approved 0 times
View user's profile
AgaTka_14_
Stały bywalec
Stały bywalec



Joined: 22 Jan 2006
Posts: 214 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: SuSzEc CiTy

PostPosted: Thu 16:11, 13 Apr 2006 Back to top

Nooo t± cze¶c przeczytalam już man twoim blogu Smile ¦wietna. A ta Kadia to twoja przyjaciółka ??


The post has been approved 0 times
View user's profile
Drianka
Adminka
Adminka



Joined: 07 Mar 2006
Posts: 785 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Wiocha jak nie wiem :P

PostPosted: Sun 20:41, 23 Apr 2006 Back to top

no ok... wiem, ze wiekszasc przeczytala na blogu i tu nic nie piszecie... ale nie moge przeciez posta pod postem Hrm no i informuje ze bede pisac tylko na blogu Razz no chyba, ze bedziecie tu tez pisali Razz nawet bez czytania Very Happy =]


The post has been approved 0 times
View user's profile
lloll
Adminka
Adminka



Joined: 21 Jan 2006
Posts: 674 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Kraków :)

PostPosted: Mon 15:20, 24 Apr 2006 Back to top

no więc drianka masz tu komenta i dawaj tu to opowiadanie Razz bo na serio bardzo mi sie podoba a tu jest lepszy klimat niż na blogu Razz


The post has been approved 0 times
View user's profile
AsIuLa ;)
Fan jak ta lala
Fan jak ta lala



Joined: 14 Feb 2006
Posts: 282 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: UkF ;)

PostPosted: Tue 18:53, 25 Apr 2006 Back to top

NOm dawaj szybciej!! I pisz szybciej Razz!!


The post has been approved 0 times
View user's profile
lloll
Adminka
Adminka



Joined: 21 Jan 2006
Posts: 674 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Kraków :)

PostPosted: Tue 19:11, 25 Apr 2006 Back to top

no widzisz już masz 2 posty Very Happy no teraz już 3 Very Happy dawaj dawaj bo tu jak już mówiłam jest bardziej xinkowy klimacik xD


The post has been approved 0 times
View user's profile
AsIuLa ;)
Fan jak ta lala
Fan jak ta lala



Joined: 14 Feb 2006
Posts: 282 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: UkF ;)

PostPosted: Tue 19:23, 25 Apr 2006 Back to top

Ja juz tyle opowiadań czytam,że mi się wszystkie w±tki mylaj± Razz. Hehe... Very Happy


The post has been approved 0 times
View user's profile
Drianka
Adminka
Adminka



Joined: 07 Mar 2006
Posts: 785 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Wiocha jak nie wiem :P

PostPosted: Tue 21:41, 25 Apr 2006 Back to top

no ok.. macie Razz

****

Czesc 5


- A Tobie co? – zapytała go jego mama, a ja stałam ze spuszczoną głową.
- Mi? Nic. Idę się pakować na jutro. – rzekł. Poczułam jego spojrzenie na sobie, ale nie wiem czy się na serio patrzył. W trybie natychmiastowym zniknął nam z oczu.
- Co robimy na obiad? – zapytałam.
- A na co masz ochotę?
- Jako, że jestem wegetarianką to coś bez mięsnego. Mi by pasowało… Spaghetti?
- Świetnie. Tam w szafce jest makaron. Zrobisz? Ja się zajmę sosem.
- Dobrze.

Zgodziłam się. Wstawiłam posoloną wodę w garnku, a kiedy zaczęło bulgotać wsypałam makaron. Na godzinę czternastą wszystko było gotowe. Pobiegłam na górę do pokoju Markusa by go zawołać. Zapukałam, ale nie odpowiedział. Nacisnęłam na klamkę i weszłam. Siedział przy kompie ze słuchawkami na uszach.

- Markus – zaczęłam, ale przez te słuchawki mnie nie słyszał. Puknęłam go w ramię.
- To Ty. – zdjął je. – Jakaś sprawa?
- Yyy… Chciałam… powiedzieć, że jest obiad.
- Już idę. – powiedział i odwrócił się do komputera. Ja nadal stałam. - Coś jeszcze? – zapytał nie patrząc na mnie.
- Tak. Chcę przeprosić za rano. – powiedziałam i spuściłam głowę.
- Nie ma sprawy. I tak się nie gniewałem. Masz rację. Doszedłem do wniosku, że jestem TYLKO Twoim kuzynem. – ja się tylko uśmiechnęłam.
- Nie chce mi się jakoś wierzyć, że jak wróciłeś co nic się nie stało.
- Mi nie.
- A komu? – zapytałam, żeby nie kończył tego tematu tak szybko.
- Jonas’owi. Zerwał z taką lalką.
- Zaraz, zaraz. On miał jeszcze wczoraj dziewczynę?
- Ale oboje o tym nie wiedzieliśmy. Taka Barbie nas zatrzymała i zapytała Jonasa czemu się do niej nie odzywa, a potem zaczęła go przytulać.
- A on?
- Powiedział, że nigdy żadnej lalki o chodzenie nie poprosi i jeśli z nią faktycznie chodził to właśnie zrywa.
- Może ją po pijaku poprosił? – ale ja jestem głupia. Jeszcze szukam usprawiedliwienia.
- Ostatnio był pijany tydzień temu, kiedy zerwał ze swoją panną. – wzruszył obojętnie ramionami.
- Chodź już na obiad. – westchnęłam i wyszłam.

Zbiegłam na dół. Ktoś zapukał. Krzyknęłam, że otworzę. Podeszłam wolnym krokiem do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Widok był niesamowicie ciekawy, ale w tej chwili nieodpowiedni.

- Cześć. – zaczął Jonas.
- Cześć. – powiedziałam ponuro.
- Wiecznie o czymś zapominasz.
- Być może. – mruknęłam.
- Twoja deska. – podał mi moją własność.
- Dzięki. – szepnęłam odbierając.
- Jesteś na coś zła?
- Nie wiem. Może. – powiedziałam i chciałam się niemiło zachować, ale nie mogłam.
- Przekażesz Markusowi, żeby po obiedzie wpadł? – kiwnęłam głową. – Dzięki. Cześć.
- Cześć – mruknęłam i zamknęłam drzwi.
- Kto to? – zapytał kuzyn.
- Jakiś kolega do Ciebie.
- Jakiś? Mam rozumieć, że… Jonas?
- Tak. Chciał, żebyś po obiedzie wpadł.
- Dzięki.

Położyłam deskę przy szafce z butami i usiadłam przy stole. Dziwne bo kuzynki nie ma. Nie pytałam o nią. Jeszcze pomyślą, że się martwię. Poczekałam, aż wszyscy skończą jeść i wzięłam naczynia. Wstawiłam wszystko do zmywarki i poszłam na taras. Szarlotka już była podzielona. Ciocia musiała to zrobić w między czasie. Wzięłam cztery talerzyki i podałam każdemu kawałek. Niechętnie zjadłam. Po tym już nie sprzątnęłam. Poszłam do siebie. Telefon leżał na łóżku. Wzięłam go i na wyświetlaczu miałam dwa smsy. „Co słychać? Masz tam chociaż Vivę? Czy się zanudzasz?” Od Freda. Co to bez Vivy już żyć nie można? Nawet nie wiem jakie tu mam kanały. „Co słychać? U mnie dzieje się za dużo. Jutro jadę do Francji. Nie wiem czy mam Vivę, ale nawet gdyby to nie mam na nią czasu.” Wysłałam i zabrałam się za czytanie od nieznajomego. „Chyba jednak jesteś zła. Co się stało? Wczoraj wieczorem było wszystko super, a dzisiaj? Odpisz kiedy przeczytasz. Jonas.” Usiadłam na krześle obrotowym i patrzyłam tempo na wyświetlacz. „Barbie. Nie mówiłeś, że masz dziewczynę.” Wysłałam. Położyłam telefon obok monitora. Z półki wzięłam dysk i go podczepiłam szeroką, siwą taśmą i kolorową wąską. Włączyłam komputer. Nie widział mojego dysku. Wyłączyłam bo nie chcę dostać z 12V kopa. Wyciągnęłam dysk. Bez zastanowienia wczepiłam maleńką, czarna zworkę. Wpięłam ja w poprzek. Ponownie podłączyłam dysk, włączyłam komputer i teraz wszystko było dobrze. Fonik oznajmił smsa. Od tego numeru. Nie zapisałam jeszcze. „Bo nie mam. Mówiłem Ci, ze tydzień temu zerwałem. Nie kłamałem. Ta Barbie coś sobie ubzdurała.” Westchnęłam. „Być może, ale… może po pijaku ją poprosiłeś?” Wysłałam i zapisałam sobie jego numer jako „Jonas”. „No nareszcie moja muza” pomyślałam i włączyłam Busted. „What I Go To School For.” Kawałek przyjemny dla mojego ucha. Do mojej listy dodałam jeszcze „Rette Mich” wykonane przez Tokio Hotel, „Wenn Nich Mehr Geht” i „Ich Bin Nicht Ich”. Oba wykonywane przez Tokio Hotel. Te cztery piosenki leciały cały czas. Do wieczora.

- Proszę! – krzyknęłam kiedy usłyszałam pukanie.
- Przyniosłem Ci kolację. – powiedział Markus.
- Dzięki.
- Byłem u Jonasa. Jesteś na niego zła?
- Chyba tak.
- Jednak jest nadzieja?
- Nadzieja? Na co? – zapytałam zdziwiona.
- Na normalne wakacje. Jonas przecież jedzie z nami. Jutro z samego rana jedziemy.
- No tak. Nie chcę się na niego gniewać.
- To się nie gniewaj. Nic was nie łączy, a Ciebie zazdrość zżera o jakąś Barbie, która nic nie znaczy.
- Nie zazdrość tylko powiedział, że nie ma dziewczyny. Dzisiaj patrzę, a on tuli się z jakąś lalką na drodze.
- Jutro wyjazd. Przemyśl to i idź spać.
- Muszę się jeszcze spakować.
- Ja idę spać. O siódmej jedziemy.
- A Twoja siostra?
- Dzisiaj z samego rana pojechała do babci. Powiedziała, że nie chce z nami wakacji.
- I dobrze.
- Dobranoc. – powiedział i wyszedł.

Spojrzałam na monitor. W prawym dolnym rogu była godzina za dziesięć ósma. Wyłączyłam komputer. Telefon mi serdecznie oznajmił, że się rozładował. Bez łaski. Podłączyłam go. Założyłam bluzę, ale nie dopięłam jej do końca. Wyślizgnęłam się z pokoju i zeszłam na dół. Wzięłam deskę, otworzyłam drzwi i kiedy wyszłam zamknęłam je delikatnie. Poszłam do domu obok. Zapukałam, ale napotkałam małe komplikacje. Byłam pewna, że otworzy kto inny, ale zrobił to Jonas.

- Cześć. Masz ochotę pojeździć? – zapytałam robiąc niewinną minę.
- Yyy… ja… właśnie się pakowałem.
- Ja też.
- No… - podrapał się z tyłu głowy. – no dobra. Tylko wezmę czapkę i deskę.
- Ok. – długo nie czekałam.
- Możemy iść. – powiedział kiedy był gotowy. Położyliśmy deski na drodze i ruszyliśmy.
- Chciałam pogadać.
- O czym?
- Bo… Ja jestem nie fair prawda? Przepraszam. Nie powinnam tak obracać sprawy. Ta Barbie… widziałam tylko tyle co nic. Jak Cię przytuliła.
- To faktycznie dużo nie widziałaś.
- Wiem. Markus mi opowiedział. Dlatego teraz przepraszam. Źle zrobiłam zakładając z góry, że ona jest Twoją… ekhem… - urwałam.
- Moją dziewczyną? Mówiłem, że nikogo nie mam, a ona coś sobie wymyśliła.
- Teraz wiem. Pewnie już za późno co?
- Nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny. – zaśmiał się.
- Czyli, że mi wybaczysz?
- Już Ci wybaczyłem – uśmiechnął się do mnie, a ja zatrzymałam się u rzuciłam mu na szyję, a następnie cmoknęłam w policzek. – To gdzie jedziemy?
- Park czy murek?
- Jeśli chodzi o sprzęt to bardziej basuje park, ale do rozmowy murek lepszy. Wybór należy do Ciebie.
- Park, a jeśli nie masz nic przeciwko to murek w drodze powrotnej.
- Dobra. Mi pasuje.
- Kto pierwszy w parku! – krzyknęłam i dojechałam tam pierwsza, a on sekundkę czy dwie po mnie. Nie wyhamował. Złapał mnie w talii i oboje zaliczyliśmy glebę.
- No ładnie, ładnie.


The post has been approved 0 times
View user's profile
Anya
Padawan
Padawan



Joined: 13 Apr 2006
Posts: 32 Read: 0 topics

Warns: 0/5

PostPosted: Tue 21:49, 25 Apr 2006 Back to top

Ło, bardzo mi się podoba.
Czekam na dalszy rozwój akcji.
Może dałaby¶ co¶ "ciekawego" ]:->
Czy ja tu już komentowałam? Bo nie pamiętam x]


The post has been approved 0 times
View user's profile
Drianka
Adminka
Adminka



Joined: 07 Mar 2006
Posts: 785 Read: 0 topics

Warns: 0/5
Location: Wiocha jak nie wiem :P

PostPosted: Sun 18:02, 25 Jun 2006 Back to top

a no jakosdawno nic nie dawalam Razz bo byl rok szkolny i w ogole... no to teraz daje kolejny beznadziejny part Razz


Część 6

- No ładnie, ładnie – usłyszałam Eryka. Z Jonas’em spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.
- Cześć chłopaki – przywitał ich ciemny blondyn na którym jeszcze leżałam i było wygodnie tylko, że on jest trochę chudy i kościsty. Jakiś szatyn podał mi rękę i pomógł wstać. – Poznajcie kuzynkę Markusa, Alex.
- Kuzynkę Markusa? – zapytał ten co mi pomógł. – Ryan, ale mówią na mnie Gary. – przedstawił się. Imię… Nie będę go używać.
- Jörg – wysoki brunet uścisnął moją rękę. – vel Leny.
- Mony. – uśmiechnięty blondyn mojego wzrostu.
- Bill vel Pucio. – niższy szatyn.
- Emory. Mówią na mnie Neo – powiedział wysoki szatyn i za chwilę uścisnął moją dłoń.
- Simon, ale jeśli wolisz to Yeti. – był to koleś podobny do Gustava z Tokio Hotel tylko, że trochę wyższy.
- Miło was poznać – powiedziałam uśmiechając się do każdego z nich. Zastanawiało mnie jedno. Czemu oni wszyscy takie chudzielce? Ja jestem drobna a nie chuda.
- Nam również. Cone obok Twojego śladu ktoś się podpisał. – powiedział Eryk pokazując kciukiem przez ramię na rampę, na której dzisiaj rano jeździłam.
- Fajnie. Kto?
- Snickers – powiedział i wszyscy spojrzeli na mnie znacząco, a Jonas zrobił to po chwili.
- Co? Myślicie że niby ja? No dobra. Dzisiaj rano, ale nie wiedziałam, że nie można. – zaczęłam się tłumaczyć.
- Można. Nikt nikomu nie zabroni tylko, że nikt z nas tego nie chciał zrobić bo Cone kiedyś coś powiedział.
- Dobra. Skończ – Jonas uciszył Eryka.
- Ale ja chętnie się dowiem co takiego powiedziałeś. – uśmiechnęłam się podejrzliwie.
- Powiedziałem, że tam podpisze się osoba, która mi się spodoba.
- Aha. Chyba zajęłam komuś miejsce – powiedziałam, ale mimo wszystko czułam jak się czerwienię.
- Widać, że mu się podobasz. Kazał Ci się tam podpisać? – zapytał Mony.
- Nie. Nikt mi nic nie będzie kazał. – wytknęłam jezyk. – Nie wiedziałam o tym co powiedział. Widziałam tylko grafy, a jego podpisu niestety nie – powiedziałam i podjechałam na rampę.
- Kumam. Cone, a czemu Chester nie przychodzi? Ze trzy dni go nie widzę. – zapytał Bill.
- Ma szlaban. Możesz go w domu odwiedzić. Bił się z jakimś downem na zakończeniu i wybił mu dwa zęby.
- A tak. Słyszałem. Nie chciał bym być na miejscu Maxa – słyszałam ich rozmowę.

Odjechałam kawałek dalej i niestety nic więcej nie usłyszałam. Przyznam, ze byłam ciekawa o czym rozmawiają. Za chwilę jednak dołączyli wszyscy do mnie. Około dziewiątej dałam znać, że na mnie już czas. Zapytałam o godzinę Jonasa bo mój telefon został w domu i się ładował.

- Cześć wszystkim! – krzyknął ciemny blondyn. – widzimy się za dwa tygodnie.
- Cześć chłopcy!
- Ta! Cześć Snickers! Na razie Jonas! Miłej drogi. – krzyknął Neo.
- Jedziemy do domu? Czy na murek? – zapytał kiedy już jechaliśmy drogą w stronę domu.
- Murek. Chyba, że nie zdążysz się spakować.
- Zdążę. Martwię się czy Ty się wyśpisz.
- Wyśpię. Mogę wcale nie spać, albo w drodze. Na pewno dojedziemy dopiero na popołudnie.
- To chodźmy na murek. Będziemy spać w drodze – zaśmiał się i pojechaliśmy.

Daleko nie było. Zatrzymaliśmy się kilka metrów dalej. Położyłam deskę pod drzewem, które rosło gdzieś obok. Jonas zrobił to samo, a następnie widząc moje problemy jakie miałam z wskoczeniem na ten cholernie wysoki jak na mnie beton zaśmiał się i mnie podsadził tak samo jak wczoraj wieczorem. Zapięłam bluzę do końca pod sama szyję bo zrobiło mi się zimno. Mimowolnie spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie. Przez chwilę zobaczyłam Ryan’a, ale tego z Aachen. Pokręciłam energicznie głową i moim oczom ukazała się twarz Jonasa, który lekko trząsł się z zimna.

- To był chyba zły pomysł. Mogłeś wziąć bluzę.
- Ciepło jest. – skłamał z uśmieszkiem.
- Tak. Jasne. Widzę, że się trzęsiesz. Chodźmy do domu, bo się przeziębisz. – chciałam zeskoczyć, ale złapał mnie w talii.
- Warto. – uśmiechnął się miło
- Wątpię. Musisz się jeszcze spakować.
- Wiem, ale nie tylko ja. Ty też jeszcze nie jesteś spakowana.
- No racja. Ale Jonas zamarzniesz i Ci nie pozwolą jechać.
- Pozwolą. A jak nie to Markusa mama przekona.
- Cały się trzęsiesz. – powiedziałam. – Czuję to. – położyłam głowę na jego torsie.
- Wygodnie? – zapytał przerywając kilkuminutową ciszę.

Kiwnęłam głową i teraz sama go objęłam rękoma na wysokości klatki piersiowej. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale wiem, ze było już późno, bo na niebie pojawiły się gwiazdy. Podniosłam głowę, dłonie włożyłam do kieszeni bo mi zmarzły i wpatrywałam się tępo w Jonasa. Za chwilę zapytał czy idziemy. Kiwnęłam głową, ze nie mam nic przeciwko. Zeskoczył i pomógł mi zejść. Wzięliśmy deski pod pachę i odprowadził mnie do domu. Nawet nie wiem czy robił to bo musiał, czy dlatego, że miał po drodze bo mieszkał w następnym, a może z powodu, ze jestem jego przyjaciela kuzynką i jak go wyciągnęłam to wypadało by to zrobić? Szliśmy w milczeniu. Zatrzymaliśmy się przed domem, w którym tymczasowo mieszkam. Cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do środka. Zanim zamknęłam drzwi obejrzałam się do tyłu i miło uśmiechnęłam do niego. Po chichu zamknęłam drzwi. Nikogo nie było na dole. Kiedy znalazłam się w pokoju poczułam ogromną ulgę. Nie taką, że „Uff nareszcie w pokoju i nikt mnie nie przyłapał”. Było to zupełnie coś innego. „Nie gniewa się na mnie i to jest ważne. Nie spartolić tego.” Wzięłam torbę i zaczęłam przekładać do niej ubrania z szafki. Gdzieś tam upchnęłam deskę, którą położyłam pod biurkiem i mojego pluszowego żółwia. W brew pozorom mam uczucia i zachowuję się czasem jak mała dziewczynka. Gotowa byłam na pół do trzeciej. Zadzwonił mój fonik. Na wyświetlaczu miałam „Wiadomość tekstowa od: Fred.” Czego o tej godzinie? Coś się stało? Jest w ciąży? Z tego ostatniego pytania zaśmiałam się. Zawsze takie pytania sobie zadawałam jak jeszcze była Kadia. „O raju! Inigo i Max właśnie pojechali, Ryan jedzie jutro, Ciebie nie ma. Ja za tydzień dopiero wyjeżdżam. Sorry jeśli obudziłem.” Zaśmiałam się. To się po pierwsze nic nie trzyma kupy. „Ja właśnie skończyłam się pakować. Nie chce mi się spać. Chyba wpadnę na neta. Jak coś to będę na ICQ.” Wysłałam i włączyłam komputer. Bym zapomniała o ładowarce. Spakowałam ją od razu do bocznej kieszeni. Zeszłam na dół pobuszować trochę po kuchni. Kiedy znalazłam się na dole zobaczyłam przy stole siedzącą ciocię. Głowę miała opartą na rękach. Nic nie mówiąc usiadłam naprzeciwko niej.

- Nie możesz spać? – zapytała szeptem.
- Nie. Wyśpię się w drodze. Coś się stało?
- Głowa mnie boli. Właśnie wzięłam proszek przeciwbólowy. Jeśli chcesz coś słodkiego to bierz. Ile tylko potrzebujesz. Zawsze jest pod dostatkiem. W tamtej szafce. Na górnej półce jest biała czekolada. Szarlotkę weźmiemy jutro na drogę co?
- Szarlotkę owszem, ale czekolady, a szczególnie białej nie pozwolę. – zaśmiałyśmy się obie.
- To weź sobie do pokoju. I kilka tabliczek na drogę.
- Dzięki – uśmiechnęłam się, wstałam cmoknęłam ciocię, a następnie z szafki sięgnęłam kilka tabliczek czekolady.

Powiedziałam „dobranoc” i wróciłam do pokoju. Wpisałam hasło do mojego komunikatora i miałam wiadomość.
„Fred (2:47)
Udało mi się wbić.
Fred (2:47)
Chyba nie miałaś żadnych komplikacji?
Snickers (2:52)
Nie tylko byłam w kuchni.
Fred (2:52)
A po co? Coś słodkiego? :>
Snickers (2:52)
Białą czekoladę.
Fred (2:52)
Faszeruj się. Może przytyjesz i nie będziesz miała niedowagi?
Snickers (2:53)
Osz Ty.
Snickers (2:53)
Aż tak źle z nią? :>
Fred (2:53)
Dobrze znasz moje zdanie.
Fred (2:53)
Pięknemu we wszystkim ładnie.
Snickers (2:54)
Żebym to jeszcze piękna była.
Fred (2:54)
Jesteś.
Snickers (2:56)
Nie ważne.
Snickers. (2:56)
Umiesz polski?
Fred (2:56)
Uważasz mnie za geniusza?
Snickers (2:57)
Sorry.
Snickers (2:57)
Zawsze wątpiłam w twoją inteligencję.
Fred (2:57)
To Ty masz pasek na świadectwie.
Snickers (2:5Cool
Co w związku z tym?
Fred (2:5Cool
Nie nic kujonku.
Snickers (2:59)
E tam. Obejrzę sobie chyba jakiś film.
Fred (2:59)
Jaki?
Snickers (3:00)
Jeszcze nie wiem.”

Długo nie odpisywał. Przez ten czas zdążyłam iść do łazienki i załatwić sprawy fizjologiczne.


The post has been approved 0 times
View user's profile
Display posts from previous:      
Post new topicReply to topic


 Jump to:   



View next topic
View previous topic
You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: All times are GMT + 2 Hours